lut222013

Rozdział 3 "Dług wdzięczności"

Obudziłam się otulona płaszczem Paina. Zasnęłam rankiem zaraz po śniadaniu.  Rudowłosy leżał obok mnie, z zamkniętymi oczami. Zrzuciłam z siebie płaszcz, nałożyłam na siebie spodnie. Gdy upewniłam się że chłopak śpi, wyszłam z pokoju. Błądziłam po korytarzach, szukając wyjścia. Nigdzie nie było chociaż szczelinki. Po pewnym czasie poddałam się. "Ktoś po mnie przyjdzie, nie zostawią mnie tu przecież" starałam się wzbudzić choć lekką nadzieje, ale skąd oni mieli wiedzieć gdzie ja jestem. Sama tego nie wiedziałam, po drodze tyle razy skręcaliśmy, wracaliśmy że w końcu zgubiłam orientacje. Kucnęłam przy ścianie oddając się myślą. Próbowałam przypomnieć sobie chociaż fragment drogi, ale wszystko działo się tak szybko. 
- Tu jesteś!- Ktoś szedł w moim kierunku. Po chwili ukazała mi się postać białowłosego Hidana.- Tu mała dziwko! Wiesz ile cię szukam?!- Hidan podniósł mnie jedną ręką.  po czym rzucił w stronę ściany. Poczułam potworny ból w kościach.- Może i naszego Lidera zamotałaś, ale ja ci się nie dam.- Hidan uderzył mnie w twarz, poczułam jak ciepła krew leje mi się z nosa i ten sam drażniący ból. Przygniótł  mnie do ściany, każdy głaz kamiennej ściany wbijał mi się w plecy, robiąc siniaki i rany.- To teraz się mała zabawimy.- Białowłosy oblizywał jej szyje, w czasie gdy Sakura miotała się i wyrywała. 
-Puść Mnie!!- Zaczęła wrzeszczeć, okładać go pięściami, ale nic nie zadziałało. Po chwili za nim pojawiła się reszta grupy. Pein z całej  siły odciągnął go ode mnie.
-Powiedziałem, że macie jej nie dotykać?- Wrzasnął na swoją grupę. Wykonał szybki ruch odcinając Hidanowi głowę. Głowa zsunęła się z ciała uderzając o podłogę, ciało bezwładnie runęło . "Zabił go?" ta myśl szybko prysła, gdy zobaczyłam gadającą głowę.
-Wiesz jak tego nie lubię!- Zaprotestowała głowa. Pein nic nie odpowiedział, chwycił mnie tylko za nadgarstek i pociągnął do  swojego pokoju. Gdy dotarliśmy na miejsce puścił mnie, i spojrzał na mnie wściekle.
-Nie musiałeś tego robić!- Wrzasnęłam, wiedziałam że to była nie prawda, gdyby nie on... Ale nadal był dla mnie obcy.
-Co?!- Wyprowadziłam go z równowagi, czułam jak cały się buzuje.
-Słyszałeś! Dałabym sobie radę!- Ciągnęłam to dalej, robiąc kolejne błędne kroki. 
- No tak! Mogłem nic nie robić, tylko patrzeć jak cię krzywdzi.- Zaciskał pięść byłam pewna, że jeszcze chwila ,a mnie uderzy.
- A co ci do tego?!- W życiu nie myślałam, że odpowiedź na to pytanie zada mi ból. 
-Jesteś moją własnością! Tylko ja mogę się tobą bawić. Jesteś... - Zatrzymał szukając odpowiednich słów - moją kolejną lalką do kolekcji.- Zacisnęłam zęby, jego twarz nagle straciła jakiekolwiek emocje, była pusta , jakby urzeźbiona w kamieniu. 
-Nie jestem zabawką!- Czułam jak łza ucieka z mojego oka. "Czemu mnie tak to boli?". Zacisnęłam pięść i ruszyłam w jego kierunku, mój zamiar był prosty zadać mu ból. Kawałek  przed jego brzuchem, zatrzymał  mój atak. Zaśmiał się. 
- Tylko tyle?!- Uśmiechnął się. Założył obie moje ręce na swojej klatce piersiowej. Trzymał tak mocno , bez szans na ucieczkę, a zarazem tak łagodnie, nie sprawiał jej bólu.- Uwolnij się.- Nakazał, z szatańskim uśmiechem.  Nie mogłam nawet poruszyć palcami. Nie odzywałam się.  Spojrzałam mu w  oczy , były takie inne.  Obmyśliłam plan. Uchyliłam lekko usta, dając mu znak że może całować, nie czekał zbyt długo. Nasze  usta złączyły się w jednym pocałunku. Całował bardziej nachalnie niż Kakashi. Całował jak gdyby robił to ostatni raz. Zwolnił moje ręce. Wsunął swoje dłonie pod moją koszulkę. Na chwile przestał mnie całować. Wpatrywał się w moje oczy. Zjechałam rękami na jego brzuch. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na łóżku. Błądziłam rękami po jego pasie. Zjechał ustami w dekolt. Odnalazłam w końcu to czego szukałam. W ręku miałam mały nożyk przeważnie służący do rzucania. Schowałam go pod pasem swoich spodni. Przeturlałam się z nim na łóżku, gdy byłam na górze wymamrotałam. 
-Nie doceniasz swoich zabawek.- Uśmiechnęłam się. Nie przeczuwając niczego odwzajemnił uśmiech. W mgnieniu oka wyciągnęłam broń i przyłożyłam ją do jego gardła. - Zaskoczony... kotku?- Na jego twarzy namalowało się zdziwienie, które po chwili zamieniło się w rozbawienie, załączył ręce za swoją głowę.
-I co teraz?- Zapytał z łobuzerskim uśmiechem.- Zabijesz mnie?- Nie miałam tego w planach. W  ogóle mój plan kończył się na momencie, gdy zdobywam przewagę.
-Możliwe.- Nie chciałam by zobaczył że tracę pewność siebie.
-A co z moimi kompanami? Ich też tak oszukasz?- Zaśmiał się i po chwili dodał.- Tylko wiesz oni lubią takie elementy... chyba ich nawet bardzo podniecają.- Był świadomy, że ma przewagę. Zdenerwowana wbiłam mu broń w bark. Jęknął z bólu. Zacisnął zęby.- Przesadziłaś.- Oznajmił. Próbowałam wyciągnąć broń by zadać kolejny cios, ale nie byłam w stanie. Uległam, bez broni byłam bez szans, opadłam na podłogę.  Byłam świadoma, że zaraz zostanę ukarana.  Rudowłosy chłopak, gwałtownie mnie podniósł, zadając lekki ból,  wyprowadził z pokoju. Wrzucił mnie do nieznanego pokoju. Na łóżku siedział zamyślony Deidara. 
-Nadal masz ochotę się zabawić?- Zapytał blondyna. Siedziałam cicho. Deidara uśmiechnął się łobuzersko. 
-Mówisz serio? - Nie dowierzał, podszedł do do mnie,chwycił mnie za włosy, zmuszając do uklęknięcia. 
-Dostaniesz ją , chyba że przeprosi.- Prychnęłam w jego stronę. Od razu tego pożałowałam. Pein nas zostawił. Deidara nie okazywał litości, był agresywny i brutalny. Gdy tylko zostaliśmy sami, rozerwał mi koszulkę ukazując ciało. Na ten widok mruknął z aprobatą. 

 ****


Pein stał pod drzwiami Deidary. Usłyszał Deidarę. Później krótki krzyk dziewczyny. 
-Kurwa Mać!- Wrzasnął. Uderzył pięścią w ścianę. Nie mógł mu przerwać, przecież sam ją tam zaprowadził.  Ale  nie mógł słuchać jej cierpienia, ona była jego. Z pokoju Deidary usłyszał jej słowa.
-Przepraszam.- Czuł jak cierpi, widział jej zapłakaną twarz, nie wytrzymał wbiegł do pokoju Blondyna. Sakura leżał pół naga na podłodze.
-Przepraszam- Mamrotała.- Deidara rozpinał rozporek. W ręku miał broń, Na ciele sakury były świeże rany.
-O co znowu ci chodzi?- Zapytał zakłopotany blondyn.
-Zmieniłem zdanie.- Syknął Pein. Podszedł do Sakury, wziął ją na ręce. Drogę do wyjścia zablokował mu Deidara.
-Nie ma szans.- Zaprotestował sięgając ręką po dziewczynę.- Nie odbiera się prezentów.- Pein nie mógł wpaść w kolejny konflikt.
- Co chcesz w zamian?- Zapytał. Deidara wyszeptał mu coś do ucha. Wyciągnął z kieszeni klucz.- Nie siedź tam długo, potem oddaj mi klucz.- Gdy Pein znalazł się w pokoju, położył ją na łóżku. Okrył ją kołdrą, przez   cały czas, gdy spała wpatrywał się w jej twarz.
-Masz u mnie dług Kotku- Szepnął jej do ucha.
*****
Kakashi biegł przez las ,a za nim grupka ninja z jego wioski. "Przepraszam Sakura." powtarzał, biegł by ją uratować, ale nie był w stanie jej znaleźć. Całą grupę zostawił  z tyłu. 5 grup szukało Sakury. 2 grupy Anbu, a reszta to grupy z rocznika Sakury, nawet Naruto wcześniej wrócił by pomóc w poszukiwaniach.  Z tyłu Naruto powtarzał sobie w myślach "Wytrzymaj Sakura"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by ANAYA