Miała już broń w ręku. W drzwiach pojawiła się grupa akatsuki. Rudowłosy mężczyzna z masą kolczyków na twarzy wiedziała kto to jest znała go z opowieści : bezduszny Pein nie miał skrupułów by zamordować małe dziecko podobno jego moc była ponad przeciętna. Ręka Sakury zatrzęsła się. Za Peinem stał Kisame ze swoją znaną bronią. Z boku uśmiechał się Deidara. Nagle Sakura ujrzała..
-...Itachi.- Wymamrotała. Cała grupa się uśmiechnęła, oprócz brata jej dawnego przyjaciela.
-Widzę że jesteś sławny.- Zaśmiał się blondyn.- Taka piękność i to w samej bieliźnie. No, no moje marzenie.- Kakashi zacisnął pięść.- Patrzcie chyba znaleźliśmy największą słabość sławnego powtarzającego Ninja.- Zaśmiał się. Poczuła jak coś w niej buzuje. I nagła skrucha "Jestem znowu słabością." Nie, nie mogła tego słuchać.
- A pomiędzy wami coś jest?- Kontynuował Deidara.- To chyba nie relacja uczeń - mistrz. No chyba że ty tak do wszystkich.- Nagle blondyn znalazł się za Sakurą oblizał jej szyje.
-Puść!- Wrzasnęła Sakura. - Puszczaj!
-Bo co?- Zapytał z ironią.- Bo mnie zbijesz? Trzęsę portkami.
- Przestań się bawić, bierz ją i uciekaj.- Spokojnym głosem nakazał Pein. Deidara już chciał biec ze zdobyczą, ale drogę przerwał mu Kakashi. Sakura poczuła ulgę. Reszta Akutsuki zaatakował Kakashiego od tyłu. Wszystkie ataki odparł. Wypuścił kilka shurikenów. W pokoju roiło się od dymu. Deidara wypuścił jedną ze swoich bomb.
-Kakashi!!! Uważaj!- Wrzasnęła Sakura. W ostatniej chwili Kakashi schował się przed bombą o postaci małego ptaka. Chwila później i... Kakashi został powalony na ziemie. Jedna z broni przyjaciela trafiło w czuły punkt Hakry i zatamował jej przebieg. Kakashi ledwo oddychał.'
-Przepraszam. - Wyszeptał w stronę Sakury.
-Kakshi...- Zdobyła wydobyć z siebie. Nagle podszedł do niej Pein
-Jest dla ciebie ważny?- Zapytał rudowłosy.- Smutno by było gdyby odszedł.- Przycisnął jego klatkę piersiową nogą. Kakashi plunął krwią. - No chyba ,że zrobisz coś dla mnie.
-Zrobię!! Zrobię wszystko tylko błagam.- Pein uśmiechnął się tryumfalnie.
-No wiesz byłaś mi potrzebna jako Medyk. Podobno piąta cię uczyła, co musi oznaczać ,że masz wielki talent.
-Tak, obiecuje! Pomogę wam! Zostaw go tylko.
-No wiesz, ale ja odkąd tu jestem pragnę czegoś jeszcze.- Rudowłosy przejechał palcem po jej nagiej skórze.
- Zrobię co zechcesz... tylko błagam cię.
-Nie. Sakura... nie, dam sobie radę.- Mimo krwi spływającej z jego ust Kakashi uśmiechnął się.
-Za późno. - Oznajmił Pein.- Weźcie jej torbę.- Pein chwycił dziewczynę za rękę i porwał. Na jednym z drzew poczekał na kompanów. Sakura poczuła pewność siebie,była pewna że nic jej nie zrobi.
-Daj mi się w coś ubrać.- Rozkazała.
-Może grzeczniej kotku.- Pein uśmiechnął się łobuzersko pokazując idealne uzębienie.
-Chcesz żebym zamarzła? W tedy nie będziesz ze mnie miał pożytku.- Pein przyjrzał jej się. Po chwili ściągną swój płaszcz. Oczom Skury ukazała się umięśniona sylwetka rudzielca (Owszem Kakashi też miał kaloryfer, ale Pein miał ciało idealne, był bez przesady ,a zarazem twardy jak głaz). Sakura odpłynęła wpatrując się w jego ciało. Ubrany był jedynie w ciemne spodnie.
-Halo! Kotku?- Sakura wyrwała się z transu.
-Przestań!- Warknęła. Odepchnęła jego rękę. - Chce swoje ciuchy.- Rozkazała.
- Albo to ,albo nic.- Wieczorny wiatr przyprawiał ją o gęsią skórkę. Chwyciła niechętnie jego płaszcz.- Przestań mówić do mnie Kotku.
-Zgodziłaś się na to...- szepnął do jej ucha, a potem dodał.-... kotku.
W czarnym płaszczu w czerwone chmury dotarła do wielkiego głazu nad rzeką. Itachi wykonał kilka pieczęci,a głaz uniósł się, otwierając drogę do środka. Szli ciemnym korytarzem , aż w końcu dotarli do wyrzeźbionej w skalę sali była ogromna, delikatna i piękna.
- Może oprowadzę piękność?- Zapytał Deidara. Podniecając się na myśl o tym co z nią zrobi jak tylko zejdzie z oczu Pein.
-Zapomni.- Odparł przywódca- Dotkniesz ją, a będę powoli wyrywać ci kończyny, aż w końcu wyrwę serce i gdy jeszcze mózg będzie pracować, pokaże ci je.- Deidara zrobił krok do tyłu. Rudowłosemu oczy gniewnie zabłyszczały. Sakura zareagowała podobnie jak Deidara, robiąc krok do tyłu. Bez słowa porwał Sakurę za rękę, zaprowadził do swojego pokoju. Rzucił ją na łóżko ona nie wiedziała co robić zwinęła się w kulkę, by jej nie uderzył.
-Nie zrobię ci nic złego kotku.- Po chwili dodał- przepraszam jestem zdenerwowany.
-Zostaw mnie.- Mruknęła.
-Jesteś w moim pokoju, i tu teraz mieszkasz, cokolwiek się stanie jesteś moją... własnością. - Pein usiadł na łóżku. - Jesteś głodna?- Chciała powtórzyć by ją zostawił, ale w brzuchu jej burczało, zbliżał się poranek, a przez całą noc biegła. Nie odpowiadała jednak.
-Przyniosę ci coś- Oznajmił. Gdy tylko wyszedł ,Sakura wstała rozejrzała się po pokoju. Gdy nic nie znalazła weszła do łazienki, pachniało mocno męskim perfumami. Spojrzała na prysznic, miała ochotę wziąć prysznic. Zawsze gdy go brała uciekała od realnego świata. Zamknęła na klucz drzwi od łazienki. Zrzuciła płaszcz, a pod nim ujrzał zranione ciało, bieliznę z wielkimi dziurami. Zdjęła wszystko z siebie uleczyła rany i weszła pod prysznic, w środku leżał żel, powąchała go, miał mocny zapach. Nie miała wyboru , oblała nim rękę. Umyła włosy i ciało. Wychodząc owinęła się w czarny ręcznik. Nie przewidziała jednego. "Co teraz ubiorę?" Bielizna w strzępkach. Do drzwi ktoś zaczął pukać.
-Jesteś tam?- Zapytał Pein
-Daj mi moje ubrania!- Nakazała.
-To otwórz.- Mocno się owinęła, otworzyła drzwi, weszła do pokoju.
-Gdzie są moje ubrania?
-Poczekaj, zaraz ci je podam.- Rudowłosy po chwili podał jej ciuchy. Nagle Sakura uświadomiła sobie.
-Nie mam w czym spać.
-To chyba nie problem, możesz spać naga mi to nie przeszkadza.- Spiorunowała go wzrokiem.- Co ci mam dać?!- Zapytał wkurzony.
-Macie w grupie jakąś dziewczynę.
-Nie, ale wiem w czym będzie ci wygodnie.- Uśmiechnął się znowu łobuzersko. Po chwili grzebania w szafie znalazł koszulkę, dla niego idealną, dla niej o wiele za wielką. Wyszarpała mu ją z ręki.
-Na razie wystarczy.- Zaczęła grać dive,liczyła że w końcu go wyprowadzi z równowagi i gdzieś ją zostawi.
- Nie udawaj divy.- Rozgryzł jej plan. Weszła do łazienki, zamykając drzwi za sobą nałożyła nową bieliznę, a potem jego koszulkę, była większa od koszuli jej ojca. Zaczęła myśleć o Kakashim "Jestem jego słabością, może lepiej by nas coś rozdzieliło."
Ten ranek zapoczątkował coś, nowego i zdecydowanie różnił się od innych poranków.
Fajnie sie czyta ;)
OdpowiedzUsuńZajebiste!! Ale ja chce by była z Peinem ,a nie Kakashim ; p
OdpowiedzUsuńOhayo!
OdpowiedzUsuńHm.. w rozdziale zawiele się nie wydarzyło, oprócz akcji z Akatuski. Sakura jako medyk w tej okropnej organizacji? Obawiam się, że może tego nie wytrzymać. W końcu oni nie są normalni. Ale i tak ich kocham <3
Było sporo powtórzeń.
Idę czytać dalej :)