lip202013

Rozdział 17 "Bolesna Strata"

Ogłoszenia Parafialne:
1) Post jest Urodzinowy ponieważ dziś ma urodziny (w cale się nie chwale ; p) 
2) Wszyscy zrobicie mi najwspanialszy prezent na świecie komentując i 
wchodząc na mój nowy blog 
3) Chciałam ten post wstawić właśnie dziś, a o 9 rano wyjeżdżam, więc w opowiadaniu może być kilka niedoskonałości, mam nadzieje że wybaczycie. 
4) Miłego Czytania ; D

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Pod moją głową znajdowała się ręka Deidary. Spaliśmy na łyżeczki. Co dziwne, nie pamiętam nic z poprzedniej nocy. Przytuliłam się do ręki, po chwili uświadomiłam sobie co właśnie robię i odskoczyłam jak oparzona. Wygramoliłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Na podłodze porozrzucane były moje ubrania. „Co się tu kurwa wczoraj stało?!” zapytałam  bezgłośnie samą siebie. Wstałam bezgłośnie z łóżka i ruszyłam na palcach w stronę wyjścia. Przy kanapie nałożyłam na siebie spodnie i sweter. Gdy tylko byłam poza pokojem. Zaczęłam panikować. Owszem lubiłam Deidarę nawet bardzo. Przypominał mi Peina i Kakashiego, ale to jednak tylko przyjaciel. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Oparłam się o ścianę i zatopiłam się w przemyśleniach. Z transu wyrwała mnie czyjaś kłótnia, dobiegająca z kuchni. Ruszyłam w stronę hałasu. Stanęłam przy drzwiach, w środku stali Sasori, Pein i Itachi. Kłócili się o jakąś misje. Odchrząknęłam znacząco, dając znać że jestem.
-O jak tu jest, to może zwyczajnie się jej zapytamy.- Zaproponował Sasori, spoglądając na mnie badawczo.  Itachi pokiwał głową.
-Nie. To miał być  rozkaz.- Powiedział Itachi.- Nie tratujcie jej ulgowo.- Warknął chłopak. Podchodząc bliżej.- Masz młoda pierwszą misje.
-Ma prawdo decydować gdzie idzie.- Odezwał się w końcu Pein.- A ta misja nie jest dla niej.- Podkreślił.
-Dam radę.- Odpowiedziałam.- Nie jestem dzieckiem.- Dodałam. Po chwili milczenia ruszyłam w stronę szafek z jednej z nich wyciągnęłam opakowanie płatków. Z kuchni po kolei wyszli Itachi, a za nim Sasori.
-Przepraszam.- Zaczął w końcu rudowłosy chłopak.- Nie byłem sobą.
-Przestań.- Rzuciłam po chwili w jego stronę.- To nie ma znaczenia.  Nic to nie zmieni.
-Owszem zmieni.- Pein podszedł trochę bliżej. A ja oddaliłam się w stronę lodówki.- Chce byś wróciła. Nie mogę patrzeć jak z nim jesteś!- Chłopak ze złości walnął pięścią w stół.
-Serio?!-Zapytałam, odwracając się w jego stronę.- Chcesz wrócić bo jesteś…. Zazdrosny?- Zapytałam złowrogo.- Pieprzony pies ogrodnika!- Rzuciłam obelgę w jego stronę.
-Źle mnie zrozumiałaś.- Wymamrotał chłopak. Wróciłam do grzebania w szafkach.- Zostaw to! I spójrz mi w oczy!- Zrobiłam to co nakazał. Mój wzrok był lekceważący.
-I co dalej?- Zapytałam z drwiną w głosie.
-Powiedz że mnie nie kochasz.- Zawahałam się, ale przypominając sobie wszystkie sceny z Mino, i akcje w szatni, powiedziałam bezdusznym głosem.
-Jedyne co do ciebie czuje to obrzydzenie.- Odwróciłam się na pięcie, a gdy stanęłam w drzwiach, zapytałam.- A wiesz co jest najzabawniejsze?- W moich oczach nabrały się łzy  Pein nie był w stanie ich dostrzec bo stałam do niego tyłem. Nie dałam mu odpowiedzieć, szybko ciągnęłam.- Nie potrafię się odnaleźć w tej twojej chorej zabawie.-Zwierzyłam się.- Raz chcesz mnie zgwałcić, innym razem masz mnie w dupie bo jest Mino, a teraz stoisz przede mną i wyznajesz „że chcesz wrócić”- Przy ostatnich słowach zrobiłam króliczka. Pokazując że uważam jego słowa za kolejne kłamstwo.- Wiesz? Nawet bym ci uwierzyła, ale  nie zniosę kolejnego kłamstwa. -Ruszyłam z powrotem do pokoju. Gdy tylko weszłam do środka przywitał mnie blondyn, podpierający się na łokciach. Spojrzałam niepewnie na niego.
-Nic między nami wczoraj nie było.- Powiedział łapiąc mój wzrok.  Uśmiechnęłam się szeroko. Wskoczyłam do łóżka kładąc się obok niego. Przytuliłam się do jego piersi.
-Uwielbiam cię.-Wyznałam. Chłopak odgarnął swoje blond włosy.
-A kto mnie nie uwielbia?!- Zapytał ukazując rząd białych zębów.- Bo wiesz mała ja jestem zajebisty.- Chłopak zagryzł wargę, kiwając głową.
-Co?- Spojrzałam na niego błaganie. Wyciągnęłam poduszkę spod głowy i trzepnęłam nią go psując fryzurę.- Nie, nie jesteś zajebisty!- Zażartowałam, powtarzając uderzenie. Deidara powoli przekręcił głowę w moją stronę.
-Pożałujesz.- Wysyczał żartobliwie i złapał mnie za nadgarstek przyciskając do łóżka, zaczęliśmy się szarpać. Po chwili górowałam, siedząc na nim okrakiem. Nasze dłonie złączone były w uścisku by się nie poruszył. Nachyliłam się nad nim i wyszeptałam.
-I kto jest górą?- Deidara Uśmiechnął się szeroko. Nagle poczułam jak obydwie dłonie coś liże. Odskoczyłam przerażona.-Fuj!-Deidara trzymał otworzone dłonie, a z ich środka wystawały języki. Znowu chwyciłam za poduszkę i zaczęłam go nią okładać.- Jesteś obleśny!- Krzyknęłam. Deidara przerzucił mnie.  Teraz to on górował.  Chłopa przybliżył twarz do mojej.
-A teraz kto wygrywa?- Nic nie odpowiedziałam, spojrzałam w jego niebieskie oczy. Nagle poczułam ogromną chęć pocałowania blondyna. Rozchyliłam usta, a Deidara  od razu wyczuł moje zamiary. Zbliżył się, nie miałam odwrotu. Tak bardzo tego pragnęłam, a zarazem się bałam. Zanim jego usta dotknęły moich po pokoju rozległo się mocne pukanie do drzwi.
-Za godzinę ruszamy!- Wrzasnął Hidna i oddalił się od drzwi.
-Pierwsza misja od dłuższego czasu.-Wymamrotał Deidara.- Pierwsza w tak miłym towarzystwie.- dodał. I zsunął głowę na poduszkę.
****
-Od tego zwoju zależy powodzenie naszej misji.- Krzyknął Pein. Staliśmy na skraju pola obmyślając plan. Obserwowałam las. Nagle coś poruszyło gałęzie. Potrząsnęłam za rękaw Deidarę wskazując podejrzane miejsce. Nie minęłam chwila, a zza drzew wyłoniła się grupka Shinobi z ukrytego liścia. Dostrzegłam w niej resztkę drużyny 7 , Ino oraz Hinate. Wyszukiwałam reszty dawnych przyjaciół, ale nie mogłam dostrzec nikogo więcej. Czyżby oszaleli? Taką małą grupką pchać się na Akatsuki.
-Chwila!- Krzyknął Pein. Wszyscy stanęliśmy bez ruchu. Mogłabym przysiąść że nie tylko Ukryty liść tu jest. Po chwili moje przeczucia się spełniły. Z drugiej strony wybiegli ninja dźwięku. Poczułam narastający lęk, który ustąpił, gdy tylko zorientowałam się gdzie jestem. Zacisnęłam pięść.
-Sakura!- Dobiegł do mnie głos dawnych przyjaciół. Gdy tylko dobiegli do nas, i dostrzegli nowych wrogów. Naruto powiedział coś do sprytnie umieszczonego głośnika.
-Serio?!- Wrzasnęłam w jego stronę, nie zwracając uwagi na Shinobi z wioski dźwięku.-Chcieliście mnie porwać?!- Obdarzyłam ich wszystkich zawiedzionym wzrokiem. Podeszłam do blondyna i wyrwałam mu głośniczek.
-Shikamaru! Ty dupku!- Warknęłam na chłopaka przez głośniczek. Nie zwróciłam uwagi na to że zza moim plecami już zaczęła się walka. Rzuciłam sprzęt na ziemie i go  podeptałam pokazując ja bardzo ich nienawidzę. Gdy tylko dostrzegłam co się dzieje na polu bitwy. Ruszyłam do pomocy. Po dłuższej chwili udało mi się powalić jednego Shinobi. Gdy odkleiłam się od ofiary dostrzegłam  widok miażdżące mi serce. Jeden z Ninja Dźwięku przebił Kakashiego. Stanęłam bez ruchu. Nie potrafiłam nic zrobić. Otwarłam tylko usta.
-Co ja zrobiłam?- Zapytałam bezgłośnie samą siebie. Jego ciało padło na podłogę. Głowa wtuliła się w trawę. Z ust ciekła krew. Rzuciłam się w jego stronę. Ułożyłam jego głowę na kolanach. Nie potrafiłam go dotknąć. Jego twarz była mi teraz obca. Poczułam żal że go opuściłam. To wszystko to moja wina. Łzy zaczęły mi spływać z oczu. Skapywały na jego policzki mieszając się z krwią. Cała się trzęsłam. Moja wina. Co ja w ogóle tu robię? No tak, chce zrobić na złość Peinowi.
-Nie odchodź!- Krzyknęłam do niego.- Błagam nie zostawiaj mnie.- Przyłożył moją twarz do jego czoła.
-Przynajmniej spełni się moje marzenie.- Ledwo wymamrotał mężczyzna. Krew ściekała mu z ust.- Zawsze chciałem przy tobie umrzeć.- Kakashi spróbował się uśmiechnąć, ale po chwili grymas bólu zasłonił jakiekolwiek uczucia.
-Przepraszam.- Szepnęłam mu do ucha. Nagle się rozpadało.
-Zrobisz coś dla mnie?- Zapytał Kakashi po czym kaszlnął krwią. Pokiwałam głową na tak, nie byłam w stanie nic powiedzieć, w gardle utknęła mi wielka kula smutku i złości.- Bądź z nim szczęśliwa.- Wzrok Kakashiego zastygnął na Peinie. Na jego twarzy mieszały się moje łzy, krople deszczu i jego krew.
-Ale ja nie chce go kochać.- Wymamrotałam. Kakashi już się nie poruszał. Zastygł. Zamknęłam mu oczy. I ostatni raz pocałowałam go w usta ubrudzone krwią. –Zawsze was kochałam, ale u każdego z was coś mnie przeraża.-Przełknęłam ślinę.-Chciałabym żebyście byli jedną osobą.- wybuchłam płaczem. Poczułam narastającą dziurę w sercu. Nie potrafiłam się odkleić od jego ciała. W psychicznych torturach przerwał mi Deidara odciągający mnie od ciała.
-Sakura!- Krzyczał patrząc mi w oczy.- Musimy uciekać. –Zlekceważyłam go.
-Naruto!-Krzyknęłam.- Trzeba mu to powiedzieć.- Błądziłam wzrokiem po polu walki, ale nigdzie  nie mogłam go dostrzec.
-Spójrz na mnie.- Powiedział spokojnie blondyn.- Musisz uciekać ze zwojem. Zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce.- Chciałam się nie zgodzić, ale chłopak nie dopuścił mnie do głosu. – Potem tu wrócę i go znajdę.  Powiadomię go o tym.- Deidara przelotnie spojrzał na ciało.- Jeśli będzie się chciał z tobą spotkać to go do ciebie przyprowadzę.
***
Siedziałam w rogu pokoju hotelowego. Byłam przemoczona, trzęsłam się z zimna i bólu. Wpatrzyłam się w róg pokoju. Na początku naszego związku byliśmy w pokoju, a potem to wszystko się zaczęło. Spojrzałam z bólem w stronę drzwi. Jakby nie Pein Kakashi by nie umarł, ja nie odeszłabym od białowłosego. Poczułam uścisk w żołądku, pełen zła. To moja wina że się z nim kłóciłam. Drobnostki zamieniały się w walki. Nie potrafiłam nawet docenić tego że on był przy mnie. Znowu wybuchłam płaczem.  Do pokoju wszedł Naruto i Deidara. 

8 komentarzy:

  1. Kto tu zawitał? A ja ;p
    Tak, w ogóle się nie chełpisz, bo skończyłaś 1X lat... ;p Starucha!
    Ja ma w październiku xD
    Notka taka krótkawa... Jak zawsze, odbijanie im nie wychodzi... ;p

    Pozdrawiam i życzę wspaniałych wakacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. I pojawił się w miarę szybko. Szkoda mi Kakashiego :<
    Oraz ta cała sytuacja z Painem.... Chociaż do przewidzenia.
    Czekam na dalsze cześć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego! (sorry, że spóźnione);)
    Jak Ty mogłaś uśmiercić Kakashiego?! Jedną z moich ulubionych postaci. Nie dość, że doszłam do momentu w amine gdzie Pein zabija Kakasia, to jeszcze w Twoim opku... :(
    Co do rozdziału pomimo śmierci w/w to jest świetny jak zwykle. Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
    Życzę Ci świetnych wakacji i weny na przyszłość.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam nadzieje ze ty na prawde go nie zabilas co nie ? Bo jak tak to masakra , moja ulubiona postac :D Czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego ;* (przepraszam za spóźnienie).
    O matko... popłakałam się. Dlaczego Kakashi musiał umrzeć ??
    Strasznie mi się podoba i czekam z niecierpliwością na następne rozdziały.
    Udanego wyjazdu :D i dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze (niestety spóźnione) wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń, zdrowia, przyjemnego wyjazdu i i wgl. wszystkiego naj :))
    Cóż :( Szkoda, że Kakashi umarł, chociaż pewnie coś z tym zrobisz :P I oczywiście jak to bywa przed dłuższymi wyjazdami, zostawiłaś czytelnika w niepewności -.- Strasznie ciekawi rozmowa Naruto i Sakury. Jak ona o tym mu powie itp. itd. Misja misją, walka walką, ale ważniejsza była rozmowa z Peinem (*.*). . W sumie to, wszystko ładnie ujęte no i cóż to wszystko co powiedziała jest prawdą :/
    + Nadal nie mogę przestać podziwiać, jak świetnie stworzyłaś charakter Peina :o Wiem, że jestem dziwna, ale nadal mam pełen podziw ;)
    Co do błędów to chyba na początku mała literówka była, ale po za tym nic nie zauważyłam ;)
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  8. poryczałam się. .. chyba pierwszy raz popłakałam się,czytając opowiadanie. To moja ulubiona postać i jak pomyślę,że on... to ja jednak wolę nie myśleć.
    Szkoda Sakury :c.
    Czekam na nn :) .
    wpadnij czasem do mnie na http://aitakunaru-no-shoudou.blogspot.com/ no i informuj o newsach :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by ANAYA