Ogłoszenia Parafialne:
1) Post jest Urodzinowy ponieważ dziś ma urodziny (w cale się nie chwale ; p)
2) Wszyscy zrobicie mi najwspanialszy prezent na świecie komentując i
wchodząc na mój nowy blog
3) Chciałam ten post wstawić właśnie dziś, a o 9 rano wyjeżdżam, więc w opowiadaniu może być kilka niedoskonałości, mam nadzieje że wybaczycie.
4) Miłego Czytania ; D
Obudziłam się z ogromnym bólem
głowy. Pod moją głową znajdowała się ręka Deidary. Spaliśmy na łyżeczki. Co
dziwne, nie pamiętam nic z poprzedniej nocy. Przytuliłam się do ręki, po chwili
uświadomiłam sobie co właśnie robię i odskoczyłam jak oparzona. Wygramoliłam
się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Na podłodze porozrzucane były moje
ubrania. „Co się tu kurwa wczoraj stało?!” zapytałam bezgłośnie samą siebie. Wstałam bezgłośnie z
łóżka i ruszyłam na palcach w stronę wyjścia. Przy kanapie nałożyłam na siebie
spodnie i sweter. Gdy tylko byłam poza pokojem. Zaczęłam panikować. Owszem
lubiłam Deidarę nawet bardzo. Przypominał mi Peina i Kakashiego, ale to jednak
tylko przyjaciel. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Oparłam się o ścianę i
zatopiłam się w przemyśleniach. Z transu wyrwała mnie czyjaś kłótnia,
dobiegająca z kuchni. Ruszyłam w stronę hałasu. Stanęłam przy drzwiach, w środku
stali Sasori, Pein i Itachi. Kłócili się o jakąś misje. Odchrząknęłam znacząco,
dając znać że jestem.
-O jak tu jest, to może
zwyczajnie się jej zapytamy.- Zaproponował Sasori, spoglądając na mnie
badawczo. Itachi pokiwał głową.
-Nie. To miał być rozkaz.- Powiedział Itachi.- Nie tratujcie jej
ulgowo.- Warknął chłopak. Podchodząc bliżej.- Masz młoda pierwszą misje.
-Ma prawdo decydować gdzie
idzie.- Odezwał się w końcu Pein.- A ta misja nie jest dla niej.- Podkreślił.
-Dam radę.- Odpowiedziałam.- Nie
jestem dzieckiem.- Dodałam. Po chwili milczenia ruszyłam w stronę szafek z
jednej z nich wyciągnęłam opakowanie płatków. Z kuchni po kolei wyszli Itachi,
a za nim Sasori.
-Przepraszam.- Zaczął w końcu rudowłosy
chłopak.- Nie byłem sobą.
-Przestań.- Rzuciłam po chwili w
jego stronę.- To nie ma znaczenia. Nic
to nie zmieni.
-Owszem zmieni.- Pein podszedł
trochę bliżej. A ja oddaliłam się w stronę lodówki.- Chce byś wróciła. Nie
mogę patrzeć jak z nim jesteś!- Chłopak ze złości walnął pięścią w stół.
-Serio?!-Zapytałam, odwracając
się w jego stronę.- Chcesz wrócić bo jesteś…. Zazdrosny?- Zapytałam złowrogo.-
Pieprzony pies ogrodnika!- Rzuciłam obelgę w jego stronę.
-Źle mnie zrozumiałaś.-
Wymamrotał chłopak. Wróciłam do grzebania w szafkach.- Zostaw to! I spójrz mi w
oczy!- Zrobiłam to co nakazał. Mój wzrok był lekceważący.
-I co dalej?- Zapytałam z drwiną
w głosie.
-Powiedz że mnie nie kochasz.- Zawahałam
się, ale przypominając sobie wszystkie sceny z Mino, i akcje w szatni,
powiedziałam bezdusznym głosem.
-Jedyne co do ciebie czuje to
obrzydzenie.- Odwróciłam się na pięcie, a gdy stanęłam w drzwiach, zapytałam.-
A wiesz co jest najzabawniejsze?- W moich oczach nabrały się łzy Pein nie był w stanie ich dostrzec bo stałam
do niego tyłem. Nie dałam mu odpowiedzieć, szybko ciągnęłam.- Nie potrafię się odnaleźć
w tej twojej chorej zabawie.-Zwierzyłam się.- Raz chcesz mnie zgwałcić, innym
razem masz mnie w dupie bo jest Mino, a teraz stoisz przede mną i wyznajesz „że
chcesz wrócić”- Przy ostatnich słowach zrobiłam króliczka. Pokazując że uważam
jego słowa za kolejne kłamstwo.- Wiesz? Nawet bym ci uwierzyła, ale nie zniosę kolejnego kłamstwa. -Ruszyłam z
powrotem do pokoju. Gdy tylko weszłam do środka przywitał mnie blondyn,
podpierający się na łokciach. Spojrzałam niepewnie na niego.
-Nic między nami wczoraj nie
było.- Powiedział łapiąc mój wzrok. Uśmiechnęłam
się szeroko. Wskoczyłam do łóżka kładąc się obok niego. Przytuliłam się do jego
piersi.
-Uwielbiam cię.-Wyznałam. Chłopak
odgarnął swoje blond włosy.
-A kto mnie nie uwielbia?!-
Zapytał ukazując rząd białych zębów.- Bo wiesz mała ja jestem zajebisty.-
Chłopak zagryzł wargę, kiwając głową.
-Co?- Spojrzałam na niego
błaganie. Wyciągnęłam poduszkę spod głowy i trzepnęłam nią go psując fryzurę.-
Nie, nie jesteś zajebisty!- Zażartowałam, powtarzając uderzenie. Deidara powoli
przekręcił głowę w moją stronę.
-Pożałujesz.- Wysyczał
żartobliwie i złapał mnie za nadgarstek przyciskając do łóżka, zaczęliśmy się
szarpać. Po chwili górowałam, siedząc na nim okrakiem. Nasze dłonie złączone
były w uścisku by się nie poruszył. Nachyliłam się nad nim i wyszeptałam.
-I kto jest górą?- Deidara
Uśmiechnął się szeroko. Nagle poczułam jak obydwie dłonie coś liże. Odskoczyłam
przerażona.-Fuj!-Deidara trzymał otworzone dłonie, a z ich środka wystawały
języki. Znowu chwyciłam za poduszkę i zaczęłam go nią okładać.- Jesteś obleśny!-
Krzyknęłam. Deidara przerzucił mnie. Teraz to on górował. Chłopa przybliżył twarz do mojej.
-A teraz kto wygrywa?- Nic nie
odpowiedziałam, spojrzałam w jego niebieskie oczy. Nagle poczułam ogromną chęć
pocałowania blondyna. Rozchyliłam usta, a Deidara od razu wyczuł moje zamiary. Zbliżył się, nie
miałam odwrotu. Tak bardzo tego pragnęłam, a zarazem się bałam. Zanim jego usta
dotknęły moich po pokoju rozległo się mocne pukanie do drzwi.
-Za godzinę ruszamy!- Wrzasnął
Hidna i oddalił się od drzwi.
-Pierwsza misja od dłuższego
czasu.-Wymamrotał Deidara.- Pierwsza w tak miłym towarzystwie.- dodał. I zsunął
głowę na poduszkę.
****
-Od tego zwoju zależy powodzenie
naszej misji.- Krzyknął Pein. Staliśmy na skraju pola obmyślając plan.
Obserwowałam las. Nagle coś poruszyło gałęzie. Potrząsnęłam za rękaw Deidarę
wskazując podejrzane miejsce. Nie minęłam chwila, a zza drzew wyłoniła się
grupka Shinobi z ukrytego liścia. Dostrzegłam w niej resztkę drużyny 7 , Ino
oraz Hinate. Wyszukiwałam reszty dawnych przyjaciół, ale nie mogłam dostrzec
nikogo więcej. Czyżby oszaleli? Taką małą grupką pchać się na Akatsuki.
-Chwila!- Krzyknął Pein. Wszyscy stanęliśmy
bez ruchu. Mogłabym przysiąść że nie tylko Ukryty liść tu jest. Po chwili moje
przeczucia się spełniły. Z drugiej strony wybiegli ninja dźwięku. Poczułam
narastający lęk, który ustąpił, gdy tylko zorientowałam się gdzie jestem. Zacisnęłam
pięść.
-Sakura!- Dobiegł do mnie głos
dawnych przyjaciół. Gdy tylko dobiegli do nas, i dostrzegli nowych wrogów.
Naruto powiedział coś do sprytnie umieszczonego głośnika.
-Serio?!- Wrzasnęłam w jego
stronę, nie zwracając uwagi na Shinobi z wioski dźwięku.-Chcieliście mnie
porwać?!- Obdarzyłam ich wszystkich zawiedzionym wzrokiem. Podeszłam do
blondyna i wyrwałam mu głośniczek.
-Shikamaru! Ty dupku!- Warknęłam
na chłopaka przez głośniczek. Nie zwróciłam uwagi na to że zza moim plecami już
zaczęła się walka. Rzuciłam sprzęt na ziemie i go podeptałam pokazując ja bardzo ich nienawidzę.
Gdy tylko dostrzegłam co się dzieje na polu bitwy. Ruszyłam do pomocy. Po
dłuższej chwili udało mi się powalić jednego Shinobi. Gdy odkleiłam się od
ofiary dostrzegłam widok miażdżące mi
serce. Jeden z Ninja Dźwięku przebił Kakashiego. Stanęłam bez ruchu. Nie potrafiłam
nic zrobić. Otwarłam tylko usta.
-Co ja zrobiłam?- Zapytałam bezgłośnie
samą siebie. Jego ciało padło na podłogę. Głowa wtuliła się w trawę. Z ust
ciekła krew. Rzuciłam się w jego stronę. Ułożyłam jego głowę na kolanach. Nie potrafiłam
go dotknąć. Jego twarz była mi teraz obca. Poczułam żal że go opuściłam. To
wszystko to moja wina. Łzy zaczęły mi spływać z oczu. Skapywały na jego
policzki mieszając się z krwią. Cała się trzęsłam. Moja wina. Co ja w ogóle tu
robię? No tak, chce zrobić na złość Peinowi.
-Nie odchodź!- Krzyknęłam do
niego.- Błagam nie zostawiaj mnie.- Przyłożył moją twarz do jego czoła.
-Przynajmniej spełni się moje
marzenie.- Ledwo wymamrotał mężczyzna. Krew ściekała mu z ust.- Zawsze chciałem
przy tobie umrzeć.- Kakashi spróbował się uśmiechnąć, ale po chwili grymas bólu
zasłonił jakiekolwiek uczucia.
-Przepraszam.- Szepnęłam mu do
ucha. Nagle się rozpadało.
-Zrobisz coś dla mnie?- Zapytał
Kakashi po czym kaszlnął krwią. Pokiwałam głową na tak, nie byłam w stanie nic
powiedzieć, w gardle utknęła mi wielka kula smutku i złości.- Bądź z nim
szczęśliwa.- Wzrok Kakashiego zastygnął na Peinie. Na jego twarzy mieszały się
moje łzy, krople deszczu i jego krew.
-Ale ja nie chce go kochać.-
Wymamrotałam. Kakashi już się nie poruszał. Zastygł. Zamknęłam mu oczy. I
ostatni raz pocałowałam go w usta ubrudzone krwią. –Zawsze was kochałam, ale u
każdego z was coś mnie przeraża.-Przełknęłam ślinę.-Chciałabym żebyście byli
jedną osobą.- wybuchłam płaczem. Poczułam narastającą dziurę w sercu. Nie potrafiłam
się odkleić od jego ciała. W psychicznych torturach przerwał mi Deidara
odciągający mnie od ciała.
-Sakura!- Krzyczał patrząc mi w
oczy.- Musimy uciekać. –Zlekceważyłam go.
-Naruto!-Krzyknęłam.- Trzeba mu
to powiedzieć.- Błądziłam wzrokiem po polu walki, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec.
-Spójrz na mnie.- Powiedział
spokojnie blondyn.- Musisz uciekać ze zwojem. Zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce.-
Chciałam się nie zgodzić, ale chłopak nie dopuścił mnie do głosu. – Potem tu wrócę
i go znajdę. Powiadomię go o tym.-
Deidara przelotnie spojrzał na ciało.- Jeśli będzie się chciał z tobą spotkać
to go do ciebie przyprowadzę.
***
Siedziałam w rogu pokoju
hotelowego. Byłam przemoczona, trzęsłam się z zimna i bólu. Wpatrzyłam się w
róg pokoju. Na początku naszego związku byliśmy w pokoju, a potem to wszystko
się zaczęło. Spojrzałam z bólem w stronę drzwi. Jakby nie Pein Kakashi by nie
umarł, ja nie odeszłabym od białowłosego. Poczułam uścisk w żołądku, pełen zła.
To moja wina że się z nim kłóciłam. Drobnostki zamieniały się w walki. Nie
potrafiłam nawet docenić tego że on był przy mnie. Znowu wybuchłam płaczem. Do pokoju wszedł Naruto i Deidara.
Kto tu zawitał? A ja ;p
OdpowiedzUsuńTak, w ogóle się nie chełpisz, bo skończyłaś 1X lat... ;p Starucha!
Ja ma w październiku xD
Notka taka krótkawa... Jak zawsze, odbijanie im nie wychodzi... ;p
Pozdrawiam i życzę wspaniałych wakacji ;)
Świetny rozdział. I pojawił się w miarę szybko. Szkoda mi Kakashiego :<
OdpowiedzUsuńOraz ta cała sytuacja z Painem.... Chociaż do przewidzenia.
Czekam na dalsze cześć.
Pozdrawiam.
Wszystkiego najlepszego! (sorry, że spóźnione);)
OdpowiedzUsuńJak Ty mogłaś uśmiercić Kakashiego?! Jedną z moich ulubionych postaci. Nie dość, że doszłam do momentu w amine gdzie Pein zabija Kakasia, to jeszcze w Twoim opku... :(
Co do rozdziału pomimo śmierci w/w to jest świetny jak zwykle. Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Życzę Ci świetnych wakacji i weny na przyszłość.:)
Ja mam nadzieje ze ty na prawde go nie zabilas co nie ? Bo jak tak to masakra , moja ulubiona postac :D Czekam na next :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego ;* (przepraszam za spóźnienie).
OdpowiedzUsuńO matko... popłakałam się. Dlaczego Kakashi musiał umrzeć ??
Strasznie mi się podoba i czekam z niecierpliwością na następne rozdziały.
Udanego wyjazdu :D i dużo weny ;*
Po pierwsze (niestety spóźnione) wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń, zdrowia, przyjemnego wyjazdu i i wgl. wszystkiego naj :))
OdpowiedzUsuńCóż :( Szkoda, że Kakashi umarł, chociaż pewnie coś z tym zrobisz :P I oczywiście jak to bywa przed dłuższymi wyjazdami, zostawiłaś czytelnika w niepewności -.- Strasznie ciekawi rozmowa Naruto i Sakury. Jak ona o tym mu powie itp. itd. Misja misją, walka walką, ale ważniejsza była rozmowa z Peinem (*.*). . W sumie to, wszystko ładnie ujęte no i cóż to wszystko co powiedziała jest prawdą :/
+ Nadal nie mogę przestać podziwiać, jak świetnie stworzyłaś charakter Peina :o Wiem, że jestem dziwna, ale nadal mam pełen podziw ;)
Co do błędów to chyba na początku mała literówka była, ale po za tym nic nie zauważyłam ;)
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na nexta :))
poryczałam się. .. chyba pierwszy raz popłakałam się,czytając opowiadanie. To moja ulubiona postać i jak pomyślę,że on... to ja jednak wolę nie myśleć.
OdpowiedzUsuńSzkoda Sakury :c.
Czekam na nn :) .
wpadnij czasem do mnie na http://aitakunaru-no-shoudou.blogspot.com/ no i informuj o newsach :)