lip142013

Rozdział 15 "Zemsta"

Szłam powoli, bez celu. Nie mogłam wrócić do wioski, a zarazem bałam się iść do kryjówki Akatsuki. Wielkimi krokami zbliżała się zimna noc.  Zerknęłam w stronę wyłaniającego się wielkiego księżyca, który oświetlał cały krajobraz. Dopadła mnie bezradność, z moich oczu wyrwały się łzy.
-Kogo próbuje oszukać?-Zapytałam sama siebie.- Jestem słaba.- Zatopiłam twarz w dłoniach. Czułam się jak bezwartościowa marionetka w rękach władzy, jak nic nie warta sierota.
-Co ty tu robisz?- Usłyszałam znany mi głos, przez chwile nie potrafiłam sobie przypomnieć jego właściciela. Kojarzył mi się z domem i z młodością. Po chwili doszłam do wspomnienia, z blondynem.
-Naruto?- Zapytałam. Po chwili moim oczom ukazał się wysoki blondyn o głębokich niebieskich oczach i beztroskim uśmiechu. Rzuciłam mu się w ramiona.- Tak bardzo cie przepraszam.
-Za co?- Zapytał blondyn odrywając się ode mnie, by spojrzeć mi w oczy. Gdy nie odpowiedziałam powtórzył pytanie.- Za co?- Znowu nic nie odpowiedziałam, zdjęłam ochraniacz z głowy, podałam mu to ze łzami w oczach, ale on tylko odtrącił moją rękę. Ochraniacz ześlizgnął mi się z dłoni i wylądował w błocie.
-Nie możesz.- Warknął Naruto, wpatrując się w ochraniacz. Coś wisiało w powietrzu  :złość, żal i gniew otaczały naszą dwójkę.
-Naruto, proszę!- Łzy zaczęły kapać z moich oczu.- Ja dużej tak nie mogę!! – Zaczęłam krzyczeć- Duszę się w tej cholernej wiosce!!! Nie potrafię patrzeć na te twarze w kamieniu!!! Patrzą na mnie z wyrzutem!-Było mi żal, że wyładowuje  się na nim.- To nie moja wina! Ja go nie chciałam… samo tak wyszło.- Pociągnęłam nosem, próbując opanować katar.
-Co ty kurwa, zrobiłaś?!- Jego oczy, zmieniły wyraz, twarz nabrała gniewu.
-Kocham , chyba się zakochałam.- Odpowiedziałam niepewnie.
-W kim?!
-Naruto…. Proszę, nie!- Patrzyłam na niego bezsilna, nie panowałam już, ani nad katarem, ani nad płaczem.
-Kto?!- Powtórzył pytanie, jego oczy błyszczały złością.
-Pein- Odpowiedziałam, nie potrafiłam mu nie powiedzieć. Cała jego postawa, wymuszała ode mnie szczerość.  Jego oczy zmieniły kolor, z ciała wyłoniła się złowroga czakra, a z pleców wyrosły ogony. Naruto przygwoździł mnie za barki do drzewa, jego uścisk sprawiał mi ból, nie potrafiłam się uwolnić. Liczba ogonów z każdą chwilą rosła, gdy pojawiły się 4 ogony, przestałam w nim widzieć przyjaciela, nie panował nad sobą, cały znikł, zatopił się pod warstwą złowrogiej czakry.
-Pomocy!!- Zaczęłam krzyczeć, ze strachu i bólu. Jego uścisk, zgniatał mi kości, drzewo wbijało się w plecy, tworząc  rany. I znowu nie potrafiłam się uratować. To jak choroba, która powoduje strach i panikę, która przeszkadza być samodzielnym i silnym. Choroba zamykająca mnie w ciele, nie pozwalająca uciec.- Błagam!! Niech ktoś mi pomoże!!- Fala goryczy obrała moje ciało, byłam wściekła na samą siebie, potrafiłam zawieść nawet przyjaciela, zalałam się łzami. Nagle zza chłopaka wyłonił się członek ANBU, wykonał kilka pieczęci, i zniewolił bestie, w uściskach drzewa. Nigdy wcześniej nie spotkałam takiej mocy. Po chwili doszło do mnie że jestem wolna. Spojrzałam na zniewolonego przyjaciela.
-Przepraszam.- Wymamrotałam mu do ucha. On poruszył się ze złości, jego ruchy były minimalne.- Nie chciałam was zranić.- Członek ANBU przyłożył pieczęć do głowy bestii, która straciła przytomność, po chwili wrócił do dawnej postaci. Przede mną stał zniewolony Naruto. Uciekłam, wbiegłam w głąb lasu biegnąc jak najszybciej. Chciałam uciec od tego wspomnienia. Zagęszczałam się  w ciemny las, nogi niosły mnie przed siebie. Powoli brakowało mi sił, nogi odmawiały współpracy, ręce cierpły.  Czułam jak z każdym krokiem biegnę coraz wolniej.  Nagle poczułam silne szarpnięcie w kostce, upadłam na ziemie, moja twarz zamoczyła się w błocie. Patrzałam na dalszą drogę, nie widać było końca, a ja nie miałam nawet sił by wstać. Z ciemności lasu wyłoniła się postać ubrana w ciemną szatę z czerwonymi chmurami. „Lepiej być nie mogło, uciekam  przed przeszłością, a  ona i tak mnie znajduje”. Moim oczom pojawił się Pein.  Nie widział mnie, szedł dalej zamyślony.
-Pein!-  Cichy złamany głos wydobył się ze mnie bez mojej wiedzy. Wzrok chłopaka skierował się w moją stronę. Jego oczy z początku puste i zimne, nagle stały się zatroskane i pełne strachu. Podbiegł bez zawahania do mnie. Podniósł mnie z podłogi, przeczesując włosy sklejone przez błoto. Przytulił mnie do siebie, tak jakbyśmy nie widzieli się od lat.
-Czy ja zawsze muszę cię ratować?- Zapytał cicho, lekko uniosłam kącik ust,  nie miałam sił na głębszy uśmiech.  Poczułam dziwne ukucie w sercu.  Po chwili odleciałam, wtulając się w jego pierś.
***
Obudził mnie dźwięk tłuczonych naczyń. Chociaż większość mebli była ciemna pokój wydawał się duży.  Przewróciłam się na drugi bok. Koło mnie było puste miejsce, z jednej strony poczułam ulgę, chodź z drugiej poczułam się samotna. Wtuliłam się w pościel, ale krzyki Tobiego nie dawały mi usnąć. Nawet zakrycie uszu poduszką nic nie dawało. Siadłam na łóżku, i zaczęłam rozmyślać, ale z każdą chwilą krzyki były coraz głośniejsze.  Po długim zastanowieniu wyszłam z pokoju, miałam na sobie starą koszulkę Taty, którą kiedyś u nich zostawiłam. Kierowałam się w stronę hałasu.
-Tobi!- Zawołałam, po chwili naprzeciw mnie wybiegł radosny chłopak.
-Sakura! Tobi tęsknić!- Uśmiechnęłam się mimowolnie. Jedyna osoba w całej organizacji która się śmieje, i cieszy z życia. Choć było w nim coś co mnie przerażało.- Głodna? Bo Tobi to grzeczny chłopak, i zrobił jeść.  Umierałam z głodu, więc jedynie pokiwałam głowę i ruszyłam za nim. Po chwili dotarliśmy do wielkiej jadalni. Przy stole siedzieli wszyscy członkowie organizacji i ona. Jej morelowe włosy spływały po ramionach. Poczułam uścisk zazdrości, siedziała koło Peina, ocierając mu brudny policzek. Zacisnęłam pięść, dostrzegł to Deidara.
-Hej słonko!- Przywitał mnie z łobuzerskim uśmiechem. Przygarnął mnie do siebie i wyszeptał do ucha.- Nie przejmuj się to suka.- Uśmiechnęłam się do niego. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, po chwili siadł przed Peinem i usadowił mnie na jego kolanach. Poczułam się nieswojo.- Chcesz żeby się wkurwił to się zaśmiej.- Dodał blondyn. Zaśmiałam się niepewnie i wyczułam po chwili zimne spojrzenie Peina. „Co ja kurwa wyrabiam?!” Ześlizgnęłam się z kolan przyjaciela i ze skruszoną miną zaczęłam śniadanie. Deidara nie odpuszczał, objął mnie ramieniem i wplątał ręce w moje włosy, po chwili wyszeptał do ucha.
-No dawaj! Ja tylko chce go wkurwić.- Nikt nie widział co mówi, tylko ja wiedziałam co planuje. Po chwili chęć zemsty wygrała, odwróciłam się w jego kierunku i połączyłam nasze usta wspólnym pocałunku. Po chwili Deidara się rozkręcił, jego język wirował w moich ustach, a ręce zjechały pod koszulkę. Przez chwilę się zapomniałam, nie potrafiłam się oderwać. Z transu wyrwało mnie chrząknięcie Peina. Odkleiłam się od niego, poczułam narastający wstyd

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Ale ty o tym wiesz... ;) Chociaż ciut, ciut krótki i taki zajebiszczy!
    Zgadzam się z Rechotką (Da fuq?! xD)- Chcę Deodary >.<

    Pozdrawiam i czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  3. A Deidara! Jakie słodkie! Jakioe miłe! Jakie puchate! *u* Jeeeeny, kocham cię! Więcej takich rozdziałów! Sakurcia uciekła z wioski?! Ale tak serio-serio? Wow. Już się nie mogę doczekać co powie Pein na ten ich ,niby pocałunek' Hehe ;D Czekam i mam nadzieję, że wena będzię ci dopisywać !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, ciesze się, że już jest.
    Czekam teraz na kolejny.
    Mam nadzieje, że pojawi się jeszcze w tym miesiącu.
    Życzę weny i liczę na Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż to jeden z lepszych Twoich rozdziałów :) Trochę przesadziłaś z tym Naruto, nie sądzę, żeby z tego powodu zaczął się zmieniać w lisiego demona, ale to nic. Rozdział czytało się przyjemne, a błędy jakoś bardzo, nie rzucały się w oczy, jakby było ich po prostu mniej ;)

    OdpowiedzUsuń

Layout by ANAYA