Co do tej notki, mam pewne obawy, czuje że jest słaba, szczególnie że ostatnia postawiła mi wysoką poprzeczkę ; D Którą muszę pokonać, ale nie wiem czy mi się udało, w sumie sami zdecydujecie ; D
Patrzyłam na świat zza oknem, był
przepiękny. Ranek oświetlał uliczki Konohy, sprawiał że ptaki śpiewały na dzień
dobry, budził kwiaty wiśni, które dodawały koloru całemu światu. To takie dziwne, że to ja właśnie nosze
imię tych drzew. Zaśmiałam się w duchu, upiłam kolejny łyk gorącego
napoju.
„-Przecież wszystko jest takie
proste jak się wydaje”- Wymamrotałam do siebie. Pusty dom, nic się nie
zmieniło, tyle rzeczy po drodze próbowały mnie zmienić, tyle zyskałam, tyle
straciłam i nadal poranki spędzam sama. Nadal „dom” jest taki sam, taki nijaki.
Wieczorem, odbywa się wielka impreza rozpoczynająca wiosnę, zarazem dzień moich
urodzin. Kochałam moje urodziny, kojarzą mi się z ciepłem bliskich, z upominkami, życzeniami, z
podrobionymi dowodami Ino. Urodziny, picie z przyjaciółką na punkcie widokowym koło wyrzeźbionych głów
Hokage. „Czczone miejsce” wieczorami
zamieniało się w miejsca spotkań wielu ludzi. To mi uświadomiło, że nie
wszystko jest takie jakie powinno. Nagle rozległo się pukanie do drzwi,
ruszyłam w ich stronę, zanim je otworzyłam w drzwiach stanęła Ino z butelką
Alkoholu. Zaczęła ją wymachiwać, uśmiechając się znacząco.
-To co? Na początku miła impreza
u rodziców.- Zaczęła bez żadnego przywitania.- A potem zabawimy, się tam gdzie
zawsze.- Położyła butelkę, na stoliku i pociągnęła mnie za rękę. Ruszyłyśmy w
stronę domu moich rodziców.
- Gdzie byliście z Kakashim?-
Zapytała przerywając cisze. – Hokage była bardzo skryta jeśli chodzi o ten
temat.- Zastanowiłam się nad odpowiedzią.
-Zrobiliśmy sobie wolne…-
wymamrotałam-…..i byliśmy w jakiejś wiosce, i takie tam.
-Takie tam?- Ino zatrzymała się,
i złapała mnie za nadgarstek.- Czyli ty, i?- Otworzyła usta, z zaskoczenia, i
radości. Nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało, ale teraz nie miałam wyboru, Ino będzie drążyła ten temat dopóki
nie dowie się wszystkiego.
-Nie no, tak.-Zaplątałam się we
własnych wypowiedziach. Wzięłam głęboki wdech.- Jesteśmy razem, ale my nie…-
nie wiedziałam jak jej to wytłumaczyć.
- Tiaa….- Sama zrozumiała,
właśnie to w niej kochałam, że mimo wszystko rozumiałyśmy prawie bez słowa.
-Ino, proszę cię …- Spojrzałam na
nią błagalnie.- To nie jest takie proste….
-Co, nie jest takie proste?-
Podskoczyłam ze strachu. Kakashi pojawił
się tak nagle za nami.- Hej!- Nie wiem czy to było przywitanie, czy zwrócenie
na siebie uwagi, ale zadziałało, Ino od razu się wygadała.
-Wy.- Odpowiedziała krótko. Uśmiechając się znacząco.- A to może,
pójdziesz z nami do rodziców Sakury?- Nie zdążyłam jej tyrpnąć, nie chciałam,
żeby nasz związek tak po prostu
ujrzał światło dzienne, w
ogóle tego nie chciałam. Trudno, stało
się. Teraz mogę strzelić sobie w łeb, albo udawać że jest zajebiście.
-A więc, już wiesz.- Kakashi
uśmiechnął się do Ino, i pocałował mnie w
usta, nie zaskoczył mnie tym, a Ino po prostu tryskała radością. –
Jasne, mogę iść.- Obdarzyłam ziemie nienawistnym spojrzeniem, Kakashi wyciągnął
z kieszeni małe pudełeczko, podał mi go i wyszeptał.- Wszystkiego Najlepszego.-
Pierwszy prezent, liczyłam że mi go nie da, ale i tak ciekawość mnie zżerała co
jest w środku. Podziękowałam i otworzyłam zgrabnie pudełko. Moim oczom ukazała
się jasna skóra z której składała się
bransoletka, Główna część ozdoby składała
z metalowej części dokładnie z kwiatu
wiśni, pod obrazkiem wygłębiany napis
„Mimo wszytko Piękna jak Wiśnia”. Uśmiechnęłam się w duchu, i założyłam
bransoletkę. Była piękna układała się idealnie na nadgarstku. Ino pociągnęła
moją rękę, i zaczęła oglądać prezent.
-Pasuje do mojego!- Zawołała,
wyjęła z kieszeni delikatny łańcuszek, z koniczyną. Zapięła mi go na tej samej
ręce. Uśmiechnęłam się do niej.-
Wszystkiego najlepszego.- Przytuliła mnie. Przytrzymałam ją tam.
-I tak się zemszczę.- Wymamrotałam
jej żartobliwie do ucha. Ruszyliśmy po chwili w stronę domu moich
rodziców. Cała impreza składała się z
żartów na mój temat, z pokazywania zdjęć, po chwili miałam dość docinków na
temat mój i Kakashiego. Miałam w ogóle dość tej całej imprezy. Ino zmuszała
mnie żebym nie utraciła kontaktu z rodziną, byłam jej za to wdzięczna do puki
tylko o tym mówiła, jednak, gdy jej plan wchodził w życie miałam ochotę walnąć
głową w mur. Impreza się skończyła,
dostałam od rodziców kopertę. Zawartość jej była dość oczywista, nawet jej nie
otworzyłam, dostałam też kubek z napisem „Najlepsza Córka”. Nie szybko udało
nam się uciec. Cała impreza ciągnęła
się, aż Ino wymyśliła coś i się pożegnaliśmy. Nie chciałam sprawiać im przykrości,
po prostu mnie drażnili. Wyszliśmy na
ulice, i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Odprowadzę was, a potem zmykam.-
Zawiadomił nas Kakashi, przez cały czas nasze ręce były splecione, nawet u
rodziców, pokazywał że coś nas łączy,
nie miałam do niego pretensji. Po prostu było to dla mnie obce uczucie. Wpadłyśmy z Ino do mojego mieszkania. Było
około 19.00.
-To co idziemy się zabawić?-
Zapytała biorąc pierwszy łyk wina.- Do tego wykorzystajmy prezent twoich rodziców.- Wskazała palcem na kopertę w mojej
ręce. Po chwili ktoś zaczął pukać do drzwi. Ino skoczyła do
nich, i otworzyła je gwałtownie. Moim oczom ukazała się Hinata i Tenten.
Uśmiechnęły się znacząco.
-Wszystkiego Najlepszego!-
Rzuciły mi się do ramion. Czułam od nich alkohol. Byłam pewna, że
poplotkowały na temat Naji i Naruto. Oby
dwie pary były o wiele bardziej skomplikowane niż powinny. Neji kochał się w
Tenten, a ona w nim, ale za każdym razem udawali że nic nie czują. A Hinata i
Naruto, jeszcze bardziej wszystko knocili.
Hinata peszyła się przy nim, a Naruto myślał że ona go nie lubi.
-To co idziemy? Zapytała
Ino. Cieszyłam się że to ona jest moją
Najlepszą przyjaciółką, nie miała większych problemów po prostu była z Kibą i
już. Żadnych „ale”, ani nic.
Siedziałyśmy na wzgórzu, w
porównaniu do dziewczyn prawie nie piłam, nie miałam na to ochoty, ale i tak
alkohol szumiał mi w głowie. Wszystko
się kręciło. O 23 na niebie pojawiły się fajerwerki, dzień wiosny, moje
urodziny właśnie się kończyły. Niebo po godzinie umilkło, już nie śpiewało, nie
tańczyło umilkło, wyszły gwiazdy.
-„Ładne, przypominają ci może
kogoś?”- Ten głos, tak samo chłodny jak zawsze. Odepchnęłam go, ale faktycznie
przypominał mi rudowłosego chłopaka. Padłam na trawę, i wzięłam ostatni łyk
wina, ciepło rozniosło się po moim ciele.
Zamknęłam oczy, z transu wyrwał mnie huk, spojrzałam na niebo szukając
iskier rozlatujących się po niebie, ale nic nie zobaczyłam. Opamiętałam się i
rozejrzałam po okolicy, kilka drzew paliło się. Dziewczyny już stały, ich oczy
błyszczały od nadmiaru alkoholu i
żaru ognia. Usłyszałam śmiech nie
wkurzał mnie już się do niego
przyzwyczaiłam, płomienie wskazały mi sztukę i wyłaniającego się z nich Deidarę
i Peina. Spojrzałam na nich groźnie, nie mogli mi tego zrobić, nie dziś. Ale oni
nawet nie zwrócili na nas uwagi, nie widzieli nas. Przed nimi stała garstka
ninja z ukrytej wioski dźwięku.
-Uciekajcie.- Wymamrotałam w ich
stronę, nie posłuchały, czekały na mnie.
Przez dłuższą chwile, umacniały we mnie gniew.- Idźcie!- Nakazałam chłodnym
głosem, Ino zrozumiała i pociągnęła ze sobą dziewczyny, ledwo chodziły, więc
czułam że nie dadzą sobie rady, ja też nie zamierzałam walczyć, po prostu
chroniła ich. W razie niebezpieczeństwa
zatrzymała by wrogów. Obserwowała ich walkę, Pein łapał wzrokiem ogromne
kamienie i ciskał nimi w przeciwników jeden za drugim padał. Nagle coś do
rozproszyło i zaczęli przegrywać. Wybiegłam w ich stronę, chciałam pomóc, a
czemu by nie?!
„-Stój!”-Wyrwał się głos w mojej
głowie. Nie posłuchałam, przecież zawsze
starał się mnie upokorzyć. Biegłam dalej.- „No stój! Błagam, to ja!”- Było już
za późno, nie poznałam głosu w mojej głowie, nie był drwiący, był to mój głos,
to byłam ja. Szarpałam się na każdą stronę, nagle oślepłam, całe moje ciało
zaczęło drżeć. Przeszył mnie ból, wróciłam do siebie, widziałam wszystko,
czułam broń głęboko wbitą w brzuch.
Spojrzałam na dłonie krwawiły, nie, nie krwawiły to była krew wprawdzie moja, ale z innego miejsca. Z
moich ust wypłynęły stróżki krwi.
Spojrzałam błagalnie na Peina,
widziałam jak zaciska zęby, czułam jak ziemia zaczyna drżeć, przeciwnicy
popadali jak muchy. Ugięły się pode mną
kolana. Pein doskoczył do mnie, nie pozwolił mi upaść. Miał na sobie białą koszule, moja krew tylko
ją niszczyła.
-Kurwa mać!- Jego głos drżał.-
Czemu ty zawsze wszędzie się musisz pchać?!- Wrzasnął na mnie. Nie czułam się
obrażona. W pewnym stopniu czułam ulgę. Otarł moją brodę, czułam jak dłonie mu
się trzęsą. Czułam jak Deidra stoi nad
nami i coś mówi. Ale tego nie było, był tylko ból. Zimny, rwący ból, miażdżący
wzrok, węch, słuch. Zasnęłam, tak po prostu, zamknęłam oczy i odleciałam.
*Oczami Peina*
-Musimy uciekać, zaraz Konoha się
tu zjawi.- Wrzeszczał Deidara.- Bierz ją, i biegnijmy do kryjówki!- Nakazywał.
-Nie wytrzyma!- Wrzasnął Pein,
gładził jej twarz.- Ona zaraz umrze.- Wyszeptał załamany, oparł o nią głowę.
Zbierał myśli, ale one nie pozwalały mu się uspokoić. Czemu drżał? Czemu miał
ochotę pozabijać wszystkich wkoło? Dlaczego miał ochotę oddać za nią życie,
albo w ostateczności po prostu się położyć koło niej i razem z nią zasnąć? Był
bezsilny, jak zawsze gdy ją widział, ale teraz był umazany jej krwią. Nawet
teraz sprawiała wrażenie niewinnej.
Przeczesał jej włosy ręką, i pocałował w czoło. Trzymała go za koszule,
jej łzy mieszały się z krwią. Dlaczego ona zawsze powodowała u niego złość?
Nawet teraz był zły na siebie, i nie na nią.
-To zanieś ją do Konohy!- Deidara
chodził poddenerwowany, czuł że zaraz wybuchnie. Pein wziął ją na ręce, zaczepiła się jeszcze
mocniej o jego koszule, był cały brudny z jej krwi. Deidara zaśmiał się
poddenerwowany.- Zabiją nas.- Stwierdził i szarpał się za włosy. Biegli ile sił w nogach, po chwili znaleźli
się z tyłu szpitala. Deidara już wchodził przez otwarte okno.
-Czekaj! Nikogo o tej porze nie
będzie.- Pein zdecydował się, ruszył w stronę czakry Kakashiego, czuł ją doskonale, chwile później
byli pod jego domem. Nie musieli
wchodzić, pukać. Nie minęła chwila, a Kakashi przykładał broń do szyi Deidary.-
Ogarnij Dupę!- Wrzasnął poddenerwowany Pein, gdy Kakashi dostrzegł jej ciało momentalnie puścił broń. Podbiegł
do niej, zaciskał pięści, żeby się nie trząść.
Umknął mu kawałek świat. Załamany spoglądał na jej ciało, całe we krwi,
nie mógł przed tym uciec.
-Co jej zrobiliście?- Syknął wkurzony. Musiał kogoś obwinić, a on był w jej krwi.-
Co jej zrobiliście?!- Wrzasnął po chwili bez odpowiedzi.
- Wioska dźwięku, my z nimi
walczyliśmy- Zaczął Deidra szukając słowa którymi można by mu o wszystkim
opowiedzieć. – A ona, nagle jeden z nich…- przełknął głośno ślinę.- on ją
ogłuszył dźwiękiem, apotem uderzyli w brzuch.- Jego głos się załamał. Był jej
przyjacielem, znajomym, kimkolwiek, ale za duża dla niego znaczyła. Jako jedyna
rozumiała jego sztukę, jego BUM!
-Zabiorę ją.- Wymamrotał ledwo
przytomny Kakashi. Miał szkliste oczy. Przełożyli Sakure z rąk do rąk, ale ona
nadal trzymała jego koszule. Pein rozplątał jej uścisk. Przytrzymał przez chwile jej dłonie, a potem
je puścił i uciekł, nie mógł poddać się
emocją. Czym dla niego są emocje?! Gdy dobiegli do bazy, im oczom okazała się
Mino. Jej brzoskwiniowe włosy lekko powiewały.
Na widok jego brudnej krwią
koszuli błysk zniknął jej z oczu.
Rzuciła mu się do ramion.
-Jesteś ranny?- Wymamrotała
cicho.
*Oczami Sakury*
Cały świat wokół wirował,
próbowałam się podnieść, ale opadłam z bólem. Na oknie siedział Kakashi, był
zdenerwowany, rozdrażniony. Odwrócił głowę w
moją stronę. Pojawił się blask w jego oku.
-Co ty tam robiłaś?!- Naskoczył
na mnie, poczułam się tym dotknięta. Ale po chwili mi przeszło nie miałam
prawa, do bycia na niego zła. – Pytam się!- Ze złości zrzucił dzbanek. Drgnęłam
ze strachu. Siadł na moim łóżku i zaczął masować skronie. Nadal panowała cisza,
bałam się mu odpowiedzieć.- Przepraszam.- Wyjąkał.- Ja, po prostu się martwię.-
Ułożył się obok niej, musnął palcem jej policzek.
- To ja przepraszam.- Odezwałam
się w reszcie. Objął mnie mocno, ale nie sprawiał mi bólu. Zamknęłam oczy, a on
je musnął ustami, i poszedł w moje ślady.
Czułam jak zasypia, jak odchodzi do krainy snu.
Chciałabym się rozdwoić, móc kochać ich obu. Móc zostać, i odejść.
Łza uciekła mi z oka. Poczułam ból, którego nie da się uleczyć lekarstwami.
„-Czemu, nadal tu jesteś”- Miałam tego wszystkiego dość, a ten głos
podwajał ból.
„-Że niby czemu nie umarłam?”- Zaśmiałam się w duchu.
„-Nie!- Zobaczyłam ten drwiący uśmiech.- Czemu nie pobiegłaś do Peina?”
„-Bo go….- Wzięłam głęboki wdech.-… nie kocham”
„-Ale przed chwilą ….- Zaczęła poprawiając sobie włosy.-… sama
przyznałaś.”
„-Wiem, co myślałam, ale nie powiedziałam że go kocham.- Warknęłam.”
Oj, no weź! Takie krótkie? Ale i tak świetne! Kurczę, nie ma to jak się upić z Ino, nie? ;) Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że szybko go napiszesz!
OdpowiedzUsuńi niby to ma byc słabe? to było genialneee!!! ahh ten wybuch kakashiego hmmm cuudo, juz nie mogłam się doczekać tej notki a teraz następnej ;( ja juz chcę dalszy ciąg;(
OdpowiedzUsuńPS.TO BYŁO GENIALNE :)
to jeszcze raz ja :) postanowiłam stworzyć bloga :) o tematyce naruto zapraszam http://itasaku-czy-kakasaku.blog.pl/
UsuńMmmm.... ekstra ;D Choć na początku było trochę poplątane, ale dało się zrozumieć ;D
OdpowiedzUsuńAle ta scena z Peinem.... O Boże! To było słodkie(sadystka ze mnie, Sakura umiera, a ja mówie że to słodkie?!) ^^ Pijaczki jedne, ile one maja lat?!? Kto im do cholery alkohol sprzedaje?! Dajcie mi na niego namiary!
:D
A to na końcu to rozumiem, że scena w szpitalu po przebudzeniu??
Tak na końcu jest szpital, Lat to mają 17. A co do alkoholu do sprzedaje im jakiś facet w sklepie, jak pokazują mu lipny dowód X D. Musiałam je upić, żeby nie walczyły ; )
Usuńnaprawdę super notka serio czekam na więcej
OdpowiedzUsuńTaaaa porozpijać wszystkie i czekać aż pozasypiają- bezcenne ;DD
OdpowiedzUsuńMnie tak chcieli na zjezdzie rodzinnym upić i sprawdzić co sie stanie: czy będę przysypiać, czy rzucać się ludziom do gardeł ^^
Wydaje mi się że to drugie, ale wolałam sie nie przekonywac, bo jeszcze by ktoś ucierpiał, a tam byly też dzieci ;)
No cóż, błędy ortograficzne są, gdzieniegdzie nie ma przecinka..
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, jaki dramatyczny :D Urodziny Sakury, a tu się jej tak zostaje... osobiście wolę PeinSaku, ale to twoje opowiadanie i zrobisz jak uważasz :D
No nic coś krótkie te komentarze, wybacz...
Pozdrawiam! :)
Super rozdział ! Przepraszam że nie komentowałam ale nie miałam dostępu do Internetu. Nie mogę się doczekać następnej notki. I u mnie nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://sakura-in-her-dream-world.blogspot.com/
Z tego co widzę, Twój rozdział został opublikowany 15 kwietnia, czyli już na następne nowe rozdziały z dnia 21 kwietnia się kwalifikuje. Ale... Nigdzie nie widzę zgłoszenia tego nowego rozdziału... Czyżbym przez przypadek go usunęła? Katalog-naruto.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCóż... nie chciałabym mieć takich urodzin ^^"
OdpowiedzUsuńOgólnie spodobało mi się pomysł z zaniesieniem Sakury do Kakashiego... nie spodziewałam się tego ;O
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;***
kiedy bedzie next ?
OdpowiedzUsuń