15 kwi 2013

Rozdział 10 "Dzień Wiśni"

Co do tej notki, mam pewne obawy, czuje że jest słaba, szczególnie że ostatnia  postawiła mi wysoką poprzeczkę ; D Którą muszę pokonać, ale nie wiem czy mi się udało, w sumie sami zdecydujecie ; D

Patrzyłam na świat zza oknem, był przepiękny. Ranek oświetlał uliczki Konohy, sprawiał że ptaki śpiewały na dzień dobry, budził kwiaty wiśni, które dodawały koloru całemu światu. To takie  dziwne, że to ja  właśnie nosze  imię tych drzew. Zaśmiałam się w duchu, upiłam kolejny łyk gorącego napoju.
„-Przecież wszystko jest takie proste jak się wydaje”- Wymamrotałam do siebie. Pusty dom, nic się nie zmieniło, tyle rzeczy po drodze próbowały mnie zmienić, tyle zyskałam, tyle straciłam i nadal poranki spędzam sama. Nadal „dom” jest taki sam, taki nijaki. Wieczorem, odbywa się wielka impreza rozpoczynająca wiosnę, zarazem dzień moich urodzin. Kochałam moje urodziny, kojarzą mi się z ciepłem  bliskich, z upominkami, życzeniami, z podrobionymi dowodami Ino. Urodziny, picie z przyjaciółką  na punkcie widokowym koło wyrzeźbionych głów Hokage.  „Czczone miejsce” wieczorami zamieniało się w miejsca spotkań wielu ludzi. To mi uświadomiło, że nie wszystko jest takie jakie powinno. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, ruszyłam w ich stronę, zanim je otworzyłam w drzwiach stanęła Ino z butelką Alkoholu. Zaczęła ją wymachiwać, uśmiechając się znacząco.
-To co? Na początku miła impreza u rodziców.- Zaczęła bez żadnego przywitania.- A potem zabawimy, się tam gdzie zawsze.- Położyła butelkę, na stoliku i pociągnęła mnie za rękę. Ruszyłyśmy w stronę domu moich rodziców.
- Gdzie byliście z Kakashim?- Zapytała przerywając cisze. – Hokage była bardzo skryta jeśli chodzi o ten temat.- Zastanowiłam się nad odpowiedzią.
-Zrobiliśmy sobie wolne…- wymamrotałam-…..i byliśmy w jakiejś wiosce, i takie tam.
-Takie tam?- Ino zatrzymała się, i złapała mnie za nadgarstek.- Czyli ty, i?- Otworzyła usta, z zaskoczenia, i radości. Nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało, ale teraz nie miałam  wyboru, Ino będzie drążyła ten temat dopóki nie dowie się wszystkiego.
-Nie no, tak.-Zaplątałam się we własnych wypowiedziach. Wzięłam głęboki wdech.- Jesteśmy razem, ale my nie…- nie wiedziałam jak jej to wytłumaczyć.
- Tiaa….- Sama zrozumiała, właśnie to w niej kochałam, że mimo wszystko rozumiałyśmy prawie bez słowa.
-Ino, proszę cię …- Spojrzałam na nią błagalnie.- To nie jest takie proste….
-Co, nie jest takie proste?- Podskoczyłam  ze strachu. Kakashi pojawił się tak nagle za nami.- Hej!- Nie wiem czy to było przywitanie, czy zwrócenie na siebie uwagi, ale zadziałało, Ino od razu się wygadała.
-Wy.- Odpowiedziała krótko.  Uśmiechając się znacząco.- A to może, pójdziesz z nami do rodziców Sakury?- Nie zdążyłam jej tyrpnąć, nie chciałam, żeby nasz związek tak po prostu  ujrzał  światło dzienne, w ogóle  tego nie chciałam. Trudno, stało się. Teraz mogę strzelić sobie w łeb, albo udawać że jest zajebiście.
-A więc, już wiesz.- Kakashi uśmiechnął się do Ino, i pocałował mnie w  usta, nie zaskoczył mnie tym, a Ino po prostu tryskała radością. – Jasne, mogę iść.- Obdarzyłam ziemie nienawistnym spojrzeniem, Kakashi wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, podał mi go i wyszeptał.- Wszystkiego Najlepszego.- Pierwszy prezent, liczyłam że mi go nie da, ale i tak ciekawość mnie zżerała co jest w środku. Podziękowałam i otworzyłam zgrabnie pudełko. Moim oczom ukazała się  jasna skóra z której składała się bransoletka,  Główna część ozdoby składała z metalowej części dokładnie   z kwiatu wiśni,  pod obrazkiem wygłębiany napis „Mimo wszytko Piękna jak Wiśnia”. Uśmiechnęłam się w duchu, i założyłam bransoletkę. Była piękna układała się idealnie na nadgarstku. Ino pociągnęła moją rękę, i zaczęła oglądać prezent.
-Pasuje do mojego!- Zawołała, wyjęła z kieszeni delikatny łańcuszek, z koniczyną. Zapięła mi go na tej samej ręce.  Uśmiechnęłam się do niej.- Wszystkiego najlepszego.- Przytuliła mnie. Przytrzymałam ją tam.
-I tak się zemszczę.- Wymamrotałam jej  żartobliwie do ucha.  Ruszyliśmy po chwili w stronę domu moich rodziców.  Cała impreza składała się z żartów na mój temat, z pokazywania zdjęć, po chwili miałam dość docinków na temat mój i Kakashiego. Miałam w ogóle dość tej całej imprezy. Ino zmuszała mnie żebym nie utraciła kontaktu z rodziną, byłam jej za to wdzięczna do puki tylko o tym mówiła, jednak, gdy jej plan wchodził w życie miałam ochotę walnąć głową w mur.   Impreza się skończyła, dostałam od rodziców kopertę. Zawartość jej była dość oczywista, nawet jej nie otworzyłam, dostałam też kubek z napisem „Najlepsza Córka”. Nie szybko udało nam się uciec.  Cała impreza ciągnęła się, aż Ino wymyśliła coś i się pożegnaliśmy. Nie chciałam sprawiać im przykrości, po prostu mnie drażnili.  Wyszliśmy na ulice, i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Odprowadzę was, a potem zmykam.- Zawiadomił nas Kakashi, przez cały czas nasze ręce były splecione, nawet u rodziców,  pokazywał że coś nas łączy, nie miałam do niego pretensji. Po prostu było to dla mnie obce uczucie.  Wpadłyśmy z Ino do mojego mieszkania. Było około 19.00. 
-To co idziemy się zabawić?- Zapytała biorąc pierwszy łyk wina.- Do tego wykorzystajmy prezent twoich  rodziców.- Wskazała palcem na kopertę w mojej ręce.  Po chwili  ktoś zaczął pukać do drzwi. Ino skoczyła do nich, i otworzyła je gwałtownie. Moim oczom ukazała się Hinata i Tenten. Uśmiechnęły się znacząco.
-Wszystkiego Najlepszego!- Rzuciły mi się do  ramion.  Czułam od nich alkohol. Byłam pewna, że poplotkowały na temat Naji  i Naruto. Oby dwie pary były o wiele bardziej skomplikowane niż powinny. Neji kochał się w Tenten, a ona w nim, ale za każdym razem udawali że nic nie czują. A Hinata i Naruto, jeszcze bardziej wszystko knocili.  Hinata peszyła się przy nim, a Naruto myślał że ona go nie lubi.
-To co idziemy? Zapytała Ino.  Cieszyłam się że to ona jest moją Najlepszą przyjaciółką, nie miała większych problemów po prostu była z Kibą i już. Żadnych „ale”, ani nic.
Siedziałyśmy na wzgórzu, w porównaniu do dziewczyn prawie nie piłam, nie miałam na to ochoty, ale i tak alkohol szumiał mi w głowie.  Wszystko się kręciło. O 23 na niebie pojawiły się fajerwerki, dzień wiosny, moje urodziny właśnie się kończyły. Niebo po godzinie umilkło, już nie śpiewało, nie tańczyło umilkło, wyszły gwiazdy.
-„Ładne, przypominają ci może kogoś?”- Ten głos, tak samo chłodny jak zawsze. Odepchnęłam go, ale faktycznie przypominał mi rudowłosego chłopaka. Padłam na trawę, i wzięłam ostatni łyk wina, ciepło rozniosło się po moim ciele.  Zamknęłam oczy, z transu wyrwał mnie huk, spojrzałam na niebo szukając iskier rozlatujących się po niebie, ale nic nie zobaczyłam. Opamiętałam się i rozejrzałam po okolicy, kilka drzew paliło się. Dziewczyny już stały, ich oczy błyszczały  od nadmiaru alkoholu i żaru  ognia. Usłyszałam śmiech nie wkurzał mnie już się  do niego przyzwyczaiłam, płomienie wskazały mi sztukę i wyłaniającego się z nich Deidarę i Peina. Spojrzałam na nich groźnie, nie mogli mi tego zrobić, nie dziś. Ale oni nawet nie zwrócili na nas uwagi, nie widzieli nas. Przed nimi stała garstka ninja z ukrytej wioski dźwięku. 
-Uciekajcie.- Wymamrotałam w ich stronę,  nie posłuchały, czekały na mnie. Przez dłuższą chwile, umacniały we mnie gniew.- Idźcie!- Nakazałam chłodnym głosem, Ino zrozumiała i pociągnęła ze sobą dziewczyny, ledwo chodziły, więc czułam że nie dadzą sobie rady, ja też nie zamierzałam walczyć, po prostu chroniła ich.  W razie niebezpieczeństwa zatrzymała by wrogów. Obserwowała ich walkę, Pein łapał wzrokiem ogromne kamienie i ciskał nimi w przeciwników jeden za drugim padał. Nagle coś do rozproszyło i zaczęli przegrywać. Wybiegłam w ich stronę, chciałam pomóc, a czemu by nie?! 
„-Stój!”-Wyrwał się głos w mojej głowie. Nie posłuchałam, przecież  zawsze starał się mnie upokorzyć. Biegłam dalej.- „No stój! Błagam, to ja!”- Było już za późno, nie poznałam głosu w mojej głowie, nie był drwiący, był to mój głos, to byłam ja. Szarpałam się na każdą stronę, nagle oślepłam, całe moje ciało zaczęło drżeć.  Przeszył mnie ból,  wróciłam do siebie, widziałam wszystko, czułam broń głęboko wbitą w brzuch.  Spojrzałam na dłonie krwawiły, nie, nie krwawiły to była  krew wprawdzie moja, ale z innego miejsca. Z moich ust wypłynęły stróżki krwi.   Spojrzałam błagalnie  na Peina, widziałam jak zaciska zęby, czułam jak ziemia zaczyna drżeć, przeciwnicy popadali jak muchy.  Ugięły się pode mną kolana. Pein doskoczył do mnie, nie pozwolił mi upaść.  Miał na sobie białą koszule, moja krew tylko ją niszczyła.
-Kurwa mać!- Jego głos drżał.- Czemu ty zawsze wszędzie się musisz pchać?!- Wrzasnął na mnie. Nie czułam się obrażona. W pewnym stopniu czułam ulgę. Otarł moją brodę, czułam jak dłonie mu się trzęsą. Czułam jak Deidra  stoi nad nami i coś mówi. Ale tego nie było, był tylko ból. Zimny, rwący ból, miażdżący wzrok, węch, słuch. Zasnęłam, tak po prostu, zamknęłam oczy i odleciałam.

*Oczami Peina*
-Musimy uciekać, zaraz Konoha się tu zjawi.- Wrzeszczał Deidara.- Bierz ją, i biegnijmy do kryjówki!- Nakazywał.
-Nie wytrzyma!- Wrzasnął Pein, gładził jej twarz.- Ona zaraz umrze.- Wyszeptał załamany, oparł o nią głowę. Zbierał myśli, ale one nie pozwalały mu się uspokoić. Czemu drżał? Czemu miał ochotę pozabijać wszystkich wkoło? Dlaczego miał ochotę oddać za nią życie, albo w ostateczności po prostu się położyć koło niej i razem z nią zasnąć? Był bezsilny, jak zawsze gdy ją widział, ale teraz był umazany jej krwią. Nawet teraz sprawiała wrażenie niewinnej.  Przeczesał jej włosy ręką, i pocałował w czoło. Trzymała go za koszule, jej łzy mieszały się z krwią. Dlaczego ona zawsze powodowała u niego złość? Nawet teraz był zły na siebie, i nie na nią.
-To zanieś ją do Konohy!- Deidara chodził poddenerwowany, czuł że zaraz wybuchnie.  Pein wziął ją na ręce, zaczepiła się jeszcze mocniej o jego koszule, był cały brudny z jej krwi. Deidara zaśmiał się poddenerwowany.- Zabiją nas.- Stwierdził i szarpał się za włosy.  Biegli ile sił w nogach, po chwili znaleźli się z tyłu szpitala. Deidara już wchodził przez otwarte okno. 
-Czekaj! Nikogo o tej porze nie będzie.- Pein zdecydował się, ruszył w stronę czakry  Kakashiego, czuł ją doskonale, chwile później byli pod jego domem.  Nie musieli wchodzić, pukać. Nie minęła chwila, a Kakashi przykładał broń do szyi Deidary.- Ogarnij Dupę!- Wrzasnął poddenerwowany Pein, gdy Kakashi dostrzegł  jej ciało momentalnie puścił broń. Podbiegł do niej, zaciskał pięści, żeby się nie trząść.  Umknął mu kawałek świat. Załamany spoglądał na jej ciało, całe we krwi, nie mógł przed tym uciec.
-Co jej  zrobiliście?- Syknął wkurzony.  Musiał kogoś obwinić, a on był w jej krwi.- Co jej zrobiliście?!- Wrzasnął po chwili bez odpowiedzi.
- Wioska dźwięku, my z nimi walczyliśmy- Zaczął Deidra szukając słowa którymi można by mu o wszystkim opowiedzieć. – A ona, nagle jeden z nich…- przełknął głośno ślinę.- on ją ogłuszył dźwiękiem, apotem uderzyli w brzuch.- Jego głos się załamał. Był jej przyjacielem, znajomym, kimkolwiek, ale za duża dla niego znaczyła. Jako jedyna rozumiała jego sztukę, jego BUM!
-Zabiorę ją.- Wymamrotał ledwo przytomny Kakashi. Miał szkliste oczy. Przełożyli Sakure z rąk do rąk, ale ona nadal trzymała jego koszule. Pein rozplątał jej uścisk.  Przytrzymał przez chwile jej dłonie, a potem je puścił i uciekł, nie mógł poddać  się emocją. Czym dla niego są  emocje?!  Gdy dobiegli do bazy, im oczom okazała się Mino. Jej brzoskwiniowe włosy lekko powiewały.  Na widok jego brudnej krwią  koszuli błysk zniknął jej z oczu.  Rzuciła mu się do ramion.
-Jesteś ranny?- Wymamrotała cicho.


*Oczami Sakury*
Cały świat wokół wirował, próbowałam się podnieść, ale opadłam z bólem. Na oknie siedział Kakashi, był zdenerwowany, rozdrażniony. Odwrócił głowę w  moją stronę. Pojawił się blask w jego oku.
-Co ty tam robiłaś?!- Naskoczył na mnie, poczułam się tym dotknięta. Ale po chwili mi przeszło nie miałam prawa, do bycia na niego zła. – Pytam się!- Ze złości zrzucił dzbanek. Drgnęłam ze strachu. Siadł na moim łóżku i zaczął masować skronie. Nadal panowała cisza, bałam się mu odpowiedzieć.- Przepraszam.- Wyjąkał.- Ja, po prostu się martwię.- Ułożył się obok niej, musnął palcem jej policzek.
- To ja przepraszam.- Odezwałam się w reszcie. Objął mnie mocno, ale nie sprawiał mi bólu. Zamknęłam oczy, a on je musnął ustami, i poszedł w moje ślady.  Czułam jak zasypia, jak odchodzi do krainy snu.
Chciałabym się rozdwoić, móc kochać ich obu.  Móc zostać, i odejść. Łza uciekła mi z oka. Poczułam ból, którego nie da się uleczyć lekarstwami.
„-Czemu, nadal tu jesteś”- Miałam tego wszystkiego dość, a ten głos podwajał ból.
„-Że niby czemu nie umarłam?”- Zaśmiałam się w duchu.
„-Nie!- Zobaczyłam ten drwiący uśmiech.- Czemu nie pobiegłaś do Peina?”
„-Bo go….- Wzięłam głęboki wdech.-… nie kocham”
„-Ale przed chwilą ….- Zaczęła poprawiając sobie włosy.-… sama przyznałaś.”
„-Wiem, co myślałam, ale nie powiedziałam że go kocham.- Warknęłam.”

12 komentarzy:

  1. Oj, no weź! Takie krótkie? Ale i tak świetne! Kurczę, nie ma to jak się upić z Ino, nie? ;) Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że szybko go napiszesz!

    OdpowiedzUsuń
  2. i niby to ma byc słabe? to było genialneee!!! ahh ten wybuch kakashiego hmmm cuudo, juz nie mogłam się doczekać tej notki a teraz następnej ;( ja juz chcę dalszy ciąg;(
    PS.TO BYŁO GENIALNE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jeszcze raz ja :) postanowiłam stworzyć bloga :) o tematyce naruto zapraszam http://itasaku-czy-kakasaku.blog.pl/

      Usuń
  3. Mmmm.... ekstra ;D Choć na początku było trochę poplątane, ale dało się zrozumieć ;D
    Ale ta scena z Peinem.... O Boże! To było słodkie(sadystka ze mnie, Sakura umiera, a ja mówie że to słodkie?!) ^^ Pijaczki jedne, ile one maja lat?!? Kto im do cholery alkohol sprzedaje?! Dajcie mi na niego namiary!
    :D
    A to na końcu to rozumiem, że scena w szpitalu po przebudzeniu??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na końcu jest szpital, Lat to mają 17. A co do alkoholu do sprzedaje im jakiś facet w sklepie, jak pokazują mu lipny dowód X D. Musiałam je upić, żeby nie walczyły ; )

      Usuń
  4. naprawdę super notka serio czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaa porozpijać wszystkie i czekać aż pozasypiają- bezcenne ;DD
    Mnie tak chcieli na zjezdzie rodzinnym upić i sprawdzić co sie stanie: czy będę przysypiać, czy rzucać się ludziom do gardeł ^^
    Wydaje mi się że to drugie, ale wolałam sie nie przekonywac, bo jeszcze by ktoś ucierpiał, a tam byly też dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, błędy ortograficzne są, gdzieniegdzie nie ma przecinka..
    A co do rozdziału, jaki dramatyczny :D Urodziny Sakury, a tu się jej tak zostaje... osobiście wolę PeinSaku, ale to twoje opowiadanie i zrobisz jak uważasz :D
    No nic coś krótkie te komentarze, wybacz...
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział ! Przepraszam że nie komentowałam ale nie miałam dostępu do Internetu. Nie mogę się doczekać następnej notki. I u mnie nowy rozdział.

    http://sakura-in-her-dream-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tego co widzę, Twój rozdział został opublikowany 15 kwietnia, czyli już na następne nowe rozdziały z dnia 21 kwietnia się kwalifikuje. Ale... Nigdzie nie widzę zgłoszenia tego nowego rozdziału... Czyżbym przez przypadek go usunęła? Katalog-naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż... nie chciałabym mieć takich urodzin ^^"

    Ogólnie spodobało mi się pomysł z zaniesieniem Sakury do Kakashiego... nie spodziewałam się tego ;O

    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy bedzie next ?

    OdpowiedzUsuń